![banner15[1].gif](artykuly_pliki/image005.gif)

|
 

 

Ewa Saj,
Majorka
|
Nazywam się Ewa Saj i mam 21 lat. Przebywałam 4 m-ce jako au-pair na Majorce, a dokładnie w jej centrum -
Palmie. Dzięki życzliwym ludziom ze "Study
Travel" zamieszkałam z hiszpańską rodziną,
która przyjęła mnie bardzo ciepło i szybko zaprzyjaźniłam się z nią.
Traktowano mnie jako kolejnego członka rodziny, więc czułam się jak we
własnym domu. Do moich obowiązków należała opieka nad 4-letnią dziewczynką
- Ines oraz drobne prace w domu. Razem
bawiłyśmy się całymi godzinami lub chodziłyśmy na plażę, gdyż
mieszkaliśmy nad samym Morzem Śródziemnym. Wieczorami oglądałyśmy bajki i
spędzałyśmy razem każdą wolną chwilę. Nie miałam czasu na nudę, gdyż w
każdą sobotę jeździliśmy całą rodziną w różne niesamowite miejsca,
rozmieszczone na całej wyspie ( np.: delfinarium ). Nigdy wcześniej nie
zwiedziłam tylu miejsc w tak krótkim czasie. Odmienna kultura, obyczaje i
tryb życia mieszkańców Majorki sprawiły, że każdy dzień był inny, niczym
nie przypominający poprzedniego, pełen przygód i niespodzianek. Miałam
okazję poznać także potrawy charakterystyczne tylko dla tego miejsca,
np.: ośmiornicę. Wszystko było takie nowe i takie inne, piękne widoki i
barwne krajobrazy. Nic więc dziwnego, że tak często będę powracać do
tamtego czasu. Wyjazd na Majorkę jako au-pair
był dla mnie piękna przygodą, gdyż poznałam obcy język, mnóstwo nowych
ludzi, zobaczyłam miejsce gdzie życzliwość ludzi, czysta woda i upalne
lato trwa przez cały rok.
|
Anna Kozakiewicz, USA
|
Drodzy Państwo, Jestem bardzo mile zaskoczona z otrzymanego listu i z
przyjemnością mogę się podzielić pierwszymi wrażeniami z pobytu w
Stanach. Spędziłam trzy dni w New York na kursie przygotowawczym, czyli
jak żyć w amerykańskiej rodzinie. Uczono nas udzielania pierwszej pomocy
oraz było spotkanie z policjantem. Moja grupa liczyła 47 osób, były to
osoby z: Czech, Słowacji, Jugosławii, Finlandii, Szwecji, Meksyku,
Turcji, Holandii, Francji, Niemiec, Włoch i Estonii ( było również 2
chłopców ). Bardzo się zaprzyjaźniłam z wieloma osobami i jestem z nimi w
ciągłym kontakcie. Poza zajęciami mieliśmy czas wolny dla siebie.
Widziałam Statuę Wolności, Central Park, byłam w Empire State Building, w Kościele św. Patryka, szłam ulicami
Manhattanu. Teraz kilka słów o mojej host family.
Mrs Barger są bardzo
dobrym małżeństwem, mają dwie dziewczynki ( bliźniaczki w wieku 3 lat ),
którymi się opiekuję - Sydney i Courtney. Lubię
z nimi spędzać czas, wymyślam dla nich różne zabawy. Mam swój oddzielny
pokój z łazienką i do dyspozycji samochód. Pracuję od poniedziałku do
piątku ( 43-45 godzin w tygodniu ), a wszystkie święta i weekends mam wolne, wtedy spotykam się z
przyjaciółmi. Do moich zajęć należy: przygotowywanie posiłków, sprzątanie
zabawek i trzymanie dziewczynek w czystości. Mój okręgowy dyrektor ( w
OH. ) organizuje co jakiś czas "au-pair meeting". Byłam na jednym z nich i bardzo dobrze
się bawiłam. W ciągu roku będę miała dziesięć dni urlopu i chcę go
wykorzystać na zwiedzanie Stanów. Chciałabym zobaczyć Grand Canyon, Niagara Falls, Bialy
Dom i może Las Vegas. Te marzenia mogą się spełnić. Warto to wszystko
zobaczyć i nabrać nowych doświadczeń, poznać nowych ludzi i amerykańska
kulturę. Jestem bardzo zadowolona z pobytu tutaj. Czasami jest mi trochę
smutno, że nie mogę zobaczyć się z moją rodziną i przyjaciółmi - ale to
tylko 365 dni a poza tym istnieją telefony i poczta internetowa. Co
najważniejsze mój język angielski jest coraz lepszy, oczywiście na
początku były niewielkie trudności z porozumieniem się, ale to już
minęło.
Z poważaniem Anna Kozakiewicz
|
Kasia Kukiełka, Belgia, Majorka,
Wenecja, Rzym
|
Jako au-pair wyjechałam do rodziny na Majorce. Spędziłam
tam 3 cudowne miesiące opiekując się półtoraroczną Katariną i pomagając
jej mamie w pracach domowych. Do moich obowiązków należała zabawa z
Katariną, sporządzanie dla niej posiłków i opieka nad nią. Często chodziłam
z małą na spacery, plażę i miejsca zabaw dla dzieci. Raz w tygodniu
miałam dzień wolny wtedy udawałam się w najciekawsze i najbardziej znane
zakątki wyspy. Niektóre z nich zwiedziłam razem z rodziną. Dzięki temu
miałam okazję spotkać się i porozmawiać z osobami różnych narodowości,
podszlifowałam swoją znajomość języka angielskiego oraz poznałam kilka
zwrotów hiszpańskich. Pobyt na Majorce wzbogacił mnie zarówno o nowe
doświadczenia jak i nowych przyjaciół.
|
Urszula Górczyńska, USA, Majorka
|
Rok w USA jako AuPair to niezapomniane chwile i jednocześnie
prawdziwa szkoła życia. Pierwsze trzy dni to szkolenie w Nowym Jorku,
wraz z dużą grupą koleżanek i kolegów z innych krajów, oswajanie się z
językiem, nowym otoczeniem, zwiedzanie miasta i oczywiście przygotowania.
Następnie powitanie nowej rodziny i dwóch chłopców (6 i 7 lat), którymi
opiekowałam się przez ubiegły rok. Mieszkałam w Summit
w stanie New Jersey i bardzo polubiłam to miasteczko i ludzi których tam
poznałam. Najtrudniejsze jak wiadomo są początki, poznanie i
przystosowanie się do nowego otoczenia. Już po miesiącu jednak czułam się
jak przysłowiowa ryba w wodzie. Czas mijał bardzo szybko. Do moich
obowiązków należało: przygotowywanie i odprowadzenie chłopców do szkoły;
potem miałam czas dla siebie aż do momentu powrotu ich ze szkoły;
następnie wspólna zabawa, odrabianie lekcji, czasem zajęcia pozaszkolne,
obiad oraz kiedy rodzice nie mogli, ja kładłam chłopców spać. Rodzice
omawiali ze mną zadania i obowiązki oraz pomagali kiedy zaszła taka
potrzeba. Zawsze mogłam się do nich zwrócić. Dzięki nim i całej rodzinie
poczułam się jak jej członek. Razem spędziliśmy święto Dziękczynienia,
razem ubieraliśmy choinkę, malowaliśmy jajka wielkanocne, podziwialiśmy
fajerwerki w Sylwestra i 4 lipca. Czas wolny spędzałam również z
przyjaciółmi. Chodziliśmy do kina, kawiarni, na zakupy bądź na spacer. Na
zajęciach w collegu nauczyłam się wielu
ciekawych rzeczy i miałam możliwość, przynajmniej częściowo, poczuć się
jak amerykański student. Urlop spędziłam na wycieczce w Kalifornii i jej
okolicach, zorganizowanej przez Trek America
(na wstępnym spotkaniu w NY każdy dostaje ulotkę z ofertą tego biura). Było super! 14-to osobowa grupa,
Los Angeles, Las Vegas, Grand Canyon, Yosemite, San Francisco. Cóż więcej można
dodać? Zabrakłoby mi słów, żeby opisać tę wycieczkę lub cały mój pobyt w
Stanach. Najlepiej pojechać samemu i zobaczyć to na własne oczy. To był
wspaniały i pracowity rok, poznałam nowych ludzi, inną kulturę, zawiązałam
przyjaźnie, usamodzielniłam się i zobaczyłam to, o czym dotychczas tylko
czytałam lub oglądałam w telewizji. Warto było.
Urszula.
|
Sylwia Sońta, Majorka
|
Dzieñ dobry!
Serdecznie pozdrawiam caly personel biura Study Travel.
Pragne przekazac, ze
u mnie wszystko w jak najlepszym porzadku.
Rodzina zapytala mnie ponownie czy w dalszym ciagu chce z nimi zostac,
wiec odpowiedzialam, ze tak. Przyzwyczailam sie do nich na tyle, ze szkoda byloby ich tak poprostu zostawic, a i oni przyzwyczaili sie do mnie i nie chca zmieniac dziewczyny.
Wiec nie pozostaje nic innego, jak zostac nieco
dluzej.
Bylam w domu na 10 dni w koñcu
sierpnia, ale troche za krotko. W przyszlym roku przyjade na dluzej i postaram sie odwiedzic
Pañstwa.
Poznalam Lodzianke, ktora przyjechala na Majorke rowniez za posrednictwem Pañstwa
biura, a nazywa sie Malgorzata Swistek. Okazalo sie, ze
mieszkamy o ulice od siebie. Czesto spotykamy
sie i razem z Czeszkami i Slowaczkami zwiedzamy
wyspe i ogolnie swietnie spedzamy czas, rozmawiajac w roznych jezykach. Wkrotce zaczynamy
zajecia z hiszpañskiego,
cieszymy sie, poniewaz znowu spotkamy nasza grupe, ewentualnie poznamy nowe twarze.
Mysle, ze na tym zakoñcze.
Pozdrawiam raz jeszcze i do uslyszenia wkrotce!
Sylvia Soñta
|
Ilona Siotor,
USA
|
Dzień Dobry! Na wstępie
chciałabym bardzo serdecznie pozdrowić wszystkich pracowników "Study Travel" i
serdecznie Wam podziękować za umożliwienie mi wyjazdu do Stanów
Zjednoczonych, w ramach programu au-pair.
Zgodnie z tym co mi powiedzieliście gdy byłam jeszcze w Łodzi, spędziłam
3 dni w Nowym Jorku na szkoleniu. Muszę powiedzieć, że byłam pod
wrażeniem. Mieszkałam w przepięknym hotelu New Yorker
Hotel, znajdującym się w sercu Manhattanu. Zajmowała się nami urocza pani
Pat oraz poznałam przesympatycznego nauczyciela Larrego.
Szkolenie było przeprowadzone doskonale. Mieliśmy spotkanie z
policjantem, który dał nam wskazówki jak bezpiecznie żyć w USA. No i
najważniejsze, pierwsza pomoc w nagłych wypadkach. Muszę powiedzieć, że
zapamiętam do końca życia jak postępować w takich momentach. Być może
kiedyś uratuję komuś życie. Było to bardzo pouczające. Wybrałyśmy się
ostatniego wieczoru na przejażdżkę, by zobaczyć Statuę Wolności. Co
prawda na wyspę nie weszłyśmy, ale mogłyśmy podziwiać tą budowlę ze
statku, który był bezpłatny i przepływał bardzo blisko. Potem Wybrałyśmy
się spacerkiem do Chinatown i Small Itally. Już pierwszego dnia każda z nas została
wyposażona w przewodnik po Nowym Jorku z propozycjami co można zobaczyć i
mapkami. Wróciłyśmy do hotelu bez problemu. Nasz nauczyciel zabrał nas do
centrum Manhattanu, gdzie wszyscy razem zwiedziliśmy katedrę St. Poul, Empire State Building
i wiele shopping centres. Teraz jestem już u
mojej host family w Barrington,
na przedmieściach Chicago. Mam pod opieką trójkę dzieci: Frankie (6), Jack (3) i urocza dziewczynka Danielle (2). Szybko się zadomowiłam w moim bardzo
ładnym apartamencie. Mam do własnej dyspozycji pokój, łazienkę i małą
kuchnię. Weekendy mam wolne i mogę się spotykać z innymi au-pair w okolicy, a poznałam je na Christmas Party u naszej kooperatorki
Sue. Pewnego dnia wybrałyśmy się z koleżanką do Chicago na mecz Chicabo Bulls contra Minessota Timberwolfs. To
było fantastyczne. Z dziećmi już się zaprzyjaźniłam. Czuję się tu bardzo
dobrze. Niedługo rozpoczynam naukę w pobliskim Harper College.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję!
Ilona Siotor
|
Anna Gowkielewicz
- wakacyjna praca w Anglii
|
Jestem bardzo zadowolona z wyjazdu. Przesyłam w załączniku kilka
zdjęć z Walii. Peny Bont- to hotel w którym pracowałyśmy. Na jednym
zdjęciu jestem razem z dwiema Polkami, które ze mną pracowały. Warunki
były bardzo dobre, mieszkałyśmy w pokojach hotelowych, w pokoju był
telewizor, prysznic, pokoje 1-no lub 2-osobowe. Miałyśmy dostęp do
pralki, żelazka itp. Napewno w jakimś stopniu
nauczyłam się języka, dużo zależy od tego z jakim personelem się mieszka.
Ja mieszkałam z dwiema Polkami, ale w kuchni rozmawiałyśmy po angielsku.
Warunki programu odpowiadały temu, co obiecywano przed wyjazdem.
Pozytywne aspekty programu to poznanie ciekawych i sympatycznych ludzi,
zwiedzenie, - wzbogacenie się o nowe doświadczenia. Było super!
|
Xavier from Spain doing an internship in London
|
I arrived in London on 4th August 2003,
when this country was as hot as a room with central heating.
The temperature was 35 centigrade every day, for me was impossible to
live here even during the nights. My accommodation in London is in one
host family, is a woman 72 years old she is funny and she cooks very
well.
After my graduation from University I came to England to get to know the
English culture better and to improve my English and I realised that this was a highly developed country in
terms of business, economics and human resources management.
Now I’m working in a company in human resources department. I have
developed an increasing interest for this specific field of study.
Moreover, this area of study seems to me particularly good in terms of
future job opportunities.
I have to phone to the companies and try to find a placement for overseas
students.
Sometimes is a very big challenge because some of them only want a
placement for two weeks.
My colleages are very friendly and I try to
speak to all of them for improve my English which is the principal reason
for my stay in London. When I arrived to this country my level of English
was intermediate but I think I have progressed by speaking to the
companies on the telephone.
The next month I will be going back to Spain. I don’t feel very happy
because I made very good friends here and this experience is only once in
a lifetime. Maybe I will return to London when I want but the first time
in London is unique.
|
|

KURSY JĘZYKOWE ZA
GRANICĄ – ANGLIA MALTA
|